NEWSLETTER
Raz na 2 tygodnie w środę wiadomość,
ode mnie dla Ciebie <3
Bardziej prywatne historie, informacje o nowych wpisach i o wydarzeniach
Widziałam jak moja waga rosła, z miesiąca na miesiąc. Widziałam jak zapadałam się w złych nawykach żywieniowych, nieregularnym jedzeniu, objadaniu się i wcinaniu byle czego lub dogadzaniu sobie słodyczami i chipsami. Widziałam jak zaległam na kanapie. Widziałam to wszystko, zauważałam w lustrze, ale nie byłam w stanie się powstrzymać. Albo inaczej - zaakceptowałam wewnętrznie ten stan. Podnosiłam się z wielu problemów zdrowotnych, w tym depresji i zgodziłam się w sobie, że jeśli jedzenie ma mi poprawiać humor w ciężkim czasie to tak będzie. Nie miałam siły w depresji zadbać o dietę czy odpowiedni ruch. I tak to trwało, prawie 3 lata. Od półtora roku jestem na lekach psychiatrycznych i powoli jest u mnie lepiej psychicznie. Zaczęłam mieć większą ochotę by wychodzić z domu, zaczęłam myśleć o lepszym odżywianiu by mieć siłę na te wyjścia. A tu niespodzianka, nie mam się w co ubrać. Wszystko za małe. To spostrzeżenie mnie uderzyło, nawet moje dawne luźne ubrania były za małe, nie mogłam wcisnąć rękawów w swoje grube ręce. Więc stanęłam na wadze i ku memu przerażeniu zobaczyłam wagę ponad 100kg. To nawet na moje 180 cm wzrostu jest za dużo. Szybko pobiegłam do komputera wygooglałam w sieci kalkulator BMI, wpisałam liczby i zobaczyłam wynik - otyłość I stopnia. Zrobiło mi się słabo, miewałam wahania wagi, ale nigdy nie doszłam do takiego zakresu. I wtedy się zaczęło - czytałam non stop o otyłości, słuchałam podcastów, że otyłość to choroba. Więc z jednej choroby, a więc depresji wpadłam w drugą - w otyłość. Byłam przerażona.
To nie jest zrzucenie zimowych 5 kg przed latem, to jest do zrzucenia około 20-30 kg by wrócić do zdrowej wagi. A tego nie da się zrobić w tydzień, ani w miesiąc. To jest ciężka praca, dużo samozaparcia na wiele miesięcy. I obezwładniło mnie to. Chciałam zrzucić kilogramy, ale jednocześnie niezdrowy styl żywieniowy stał się moim nawykiem, a nawyki jak mawiała moja joginka rządzą naszym życiem i trudno je zmienić.
W 2019 roku przebiegłam półmaraton i poprzednie lata regularnie biegałam. A mniej więcej od czasu pandemii osiadłam. Pandemia zbiegła się z problemami zdrowotnymi i rodzinnymi, rozpoczął się u mnie jeden wielki kryzys życiowy. I z dziewczyny fit, stałam się leniwcem kanapowym, który dogadza sobie jedzeniem. Nie mam sobie tego za złe, bo radziłam sobie z sytuacją życiową tak jak mogłam. Ale na koniec 2022 roku, gdy waga przekroczyła setkę zachciało mi się to zmienić. Nie musiałam być tak samo fit jak w 2019 roku, ale chciałam wrócić do zdrowej wagi i chciałam mieć więcej energii życiowej.
Tylko łatwiej powiedzieć niż zrobić. Tak się zakokosiłam w złych nawykach, że po kilku próbach spacerów, lepszego jedzenia doszłam do wniosku, że nie dam rady, nie mam na to siły. Ciągle wracałam do starych nawyków i najlepiej mi było na kanapie. Aż tu nagle pojawia się ktoś w moim życiu, kto całkowicie zmienia motywację do wszystkiego i pokazuje mi, że mam więcej siły niż myślałam.
5 lutego 2023 roku zamieszkał ze mną szczeniak. Mija nam 2 miesiące razem, a ja przy nim straciłam 6kg, bez planowania tego. To efekt uboczny życia ze szczeniakiem, który bardzo szybko się uczy i chwyta rzeczy w mig i po niecałym miesiącu u mnie przestał się załatwiać w domu. W tym samym czasie też się rozchorował i musiał załatwiać się kilkanaście razy dziennie, co wymagało ode mnie wychodzenia na spacery tyle samo razy. Był moment gdy byliśmy na spacerach 5h dziennie. To wynikało też z mojego nieogarnięcia jako nowej psiej mamy, ale już uczę Bułka, że aż tyle czasu nie możemy spędzać na spacerach. Niemniej kilka h na spacerze, to ruch i mniej spędzonego czasu na jedzenie. Odkąd jest Bułek nie mam czasu się objadać, ba! czasem nie mam kiedy zjeść. No i kilkanaście razy dziennie chodzę po schodach, bo nie mam windy. Z Bułkiem otrzymałam dietę i solidną dawkę ruchu. I bez planowania, z otyłości wróciłam do nadwagi. I zobaczyłam, że to jest możliwe.
Dla mojego zdrowia nie mogę już sobie pozwolić na niejedzenie, by mieć siłę opiekować się Bułkiem i chodzić z nim na spacery, więc już jem. Ale też zmieniłam dietę na zdrowszą na bardziej regularne posiłki bo chcę mieć siłę dla Bułka. On mnie potrzebuje. Potrzebuje by jego mama była zdrowa i silna, gdy on choruje.
Sytuacja z Bułkiem się normuje, teraz jest to 7,8 spacerów dziennie i są krótsze niż kiedyś. Bułek będzie w końcu całkiem zdrowy i może będzie tych spacerów jeszcze mniej, ale przyznaję się, że już przez 2 miesiące zbudował się we mnie nowy nawyk. Potrzebuję ruchu. Sama chcę wychodzić na spacery, bo widzę, że dodają mi siły, i dobrze wpływają na moją psychikę. Teraz, gdy przeszłam najgorsze - wróciłam z otyłości do nadwagi, to uwierzyłam, że stać mnie na więcej, że może mi to zajmie parę miesięcy, ale powoli wrócę do zdrowej wagi. A jak będę mieć gorszy czas motywacyjny to wciąż mam Bułka, którego energia i chęć eksplorowania świata nie pozwolą mi się objadać czy zbyt długo leżeć na kanapie. Mam kompana, który o mnie zadba. Dzięki niemu przeskoczyłam z otyłości do nadwagi i odetchnęłam z ulgą, teraz jestem już w bezpiecznym zakresie wagowym, nie chorobowym. A to dla mnie dużo.
kontakt(at)katarzynatworzy.pl
© 2022-2024 Katarzyna Tworzy | Polityka prywatności | Regulamin sklepu