NEWSLETTER

MAIL OD KATARZYNY

Raz na 2 tygodnie w  środę wiadomość,

 ode mnie dla Ciebie <3
Bardziej prywatne historie, informacje o nowych wpisach i o wydarzeniach

Kategoria: Przemyślenia różne

28 lipca 2022

Czy pamiętasz swoją przyjaciółkę z podstawówki?

Pamiętasz swoją przyjaciółkę z podstawówki? Moja miała na imię Asia. Siedziałyśmy razem w jednej ławce i obie byłyśmy prymuskami w klasie. Która była najlepsza? No właśnie ten spór toczył się aż do końca gimnazjum, do którego poszłyśmy razem. Czy takie pytanie powinnam sobie zadawać na temat swojej przyjaciółki? Niekoniecznie, ale takie właśnie zadawałam sobie w tamtym czasie.

 

Pamiętam lekcję biologii, gdy nauczycielka oddawała klasówki i ja dostałam szóstkę, a ona piątkę. Jak ona się wtedy czuła? Nie wiem, ale wiem jak ja się czułam, gdy sytuacja była odwrotna, gdy ona dostawała szóstkę a ja tylko piątkę, albo ona dostała o jedną pochwałę od nauczycielki więcej niż ja. Kuło mnie to w środku, pokazywało mi, że mogłam coś zrobić lepiej. A przede wszystkim kuło mnie, bo w danej chwili nie byłam najlepsza. A skoro nie byłam najlepsza, to znaczyło dla mnie wtedy, że byłam do niczego.

 

Pamiętam, że wkurzałam się, gdy Asia dostawała szóstki i wyróżnienia, gdy coś po prostu przepisała słowo w słowo z encyklopedii, albo poprzyklejała wycinki z książek w porządku chronologicznym. A ja z kolei dostawałam tylko piątki, gdy coś sama stworzyłam. Wkurzało mnie to, bo jej praca była odtwórcza. Jak można dostawać za to szóstki? - zastanawiałam się wtedy. Dziś lepiej rozumiem dlaczego mnie to wkurzało, bo ja zawsze chciałam dać z siebie coś więcej, stworzyć coś nowego, podzielić się swoimi przemyśleniami, kreować i nie byłam za to doceniana. Dziś jako dorosła kobieta powiedziałabym, że najbardziej mnie wkurza sam system edukacji, który często nie wspiera nieszablonowego myślenia, ale o tym może kiedy indziej.

 

Wracając do wspomnień. Nie wiem czy tak też myślicie, ale matematyka w szkole podstawowej jest bardzo ograniczona. To jest kilka reguł, zasad, których trzeba się wykuć na pamięć a potem stosować. Nie ma tam fantazji, polotu, rzeczy pomiędzy wierszami. W podstawówce 2 plus 2 równa się 4 i koniec. I mi matematyka szła najgorzej. To znaczy żeby to dobrze wyjaśnić - miałam tylko piątkę, a Asia szóstkę. 

Pamiętam jak poszłam do nauczycielki zapytać się czy mogę mieć szóstkę z matematyki na koniec roku, czy mogę coś zrobić by ją mieć. I usłyszałam odpowiedź: “Nie, nie masz predyspozycji na 6, nie masz nadzwyczajnych umiejętności matematycznych.” Oczywiście wkurzyłam się i czułam w sobie czerń porażki. Asia miała szóstkę.

 

Niewypowiedziana rywalizacja szkolna między mną a moją podstawówkową przyjaciółką trwała. I choć z mojej strony była wewnętrzna to ze strony mojej przyjaciółki raz się uzewnętrzniła i otrzymałam od niej kąśliwa uwagę, którą pamiętam do dziś. Gdy szwędałyśmy się po szkole po podwórkach zapytałam się jej:  “Co teraz czytasz?”. A ona odpowiedziała – “Nie będę Ci mówić, bo i tak nie masz o tym pojęcia, jest mnóstwo książek o których nic nie wiesz”. Powiedziała to z bardzo wymowną wyższością w głowie. Pamiętam jej spojrzenie, pamiętam jak wyglądała ona sama a nawet jak wyglądała ulica. Zostałam zgaszona, jako ta, która wie mniej, mniej książek zna a może nawet i mniej czyta.

 

I choć jako dorosła kobieta powiem dziś: “Tak, nie znam pewnie nawet jednego procenta książek na świecie, bo przez setki tysięcy lat powstało ich mnóstwo". To wtedy jako dziewczynka, która starała się być najlepsza, bo inaczej nie była niczego warta to był przytyk, który podłamał jej jestestwo, zwłaszcza słysząc takie słowa od swojej przyjaciółki. 

 

Ale świat czasem bywa sprawiedliwy i daje prztyczka w nos tym grającym nie fair. Na koniec gimnazjum był test gimnazjalny, składający się z części matematyczno-przyrodniczej i części humanistycznej. Po ogłoszeniu wyników okazało się, że otrzymałam pierwszy lub drugi najlepszy wynik w szkole z części matematyczno-przyrodniczej i niewiele mi brakowało by wymaksować ten egzamin. Moja przyjaciółka Asia nie stała nawet na podium. Była za mną w wynikach, jeśli chodzi o finalny test wiedzy. Byłam lepsza od niej. Z perspektywy dorosłej kobiety nie wiem czy to dobrze, że wygrałam tę rywalizację, nie wiem nawet czy ją wygrałam, ale z perspektywy nastoletniej dziewczynki czułam satysfakcję. 

 

Po ogłoszeniu wyników egzaminu nauczycielka z matematyki na serio do mnie podeszła i powiedziała, że w życiu się nie spodziewała, że pójdzie mi tak dobrze. Podkreślmy to, piątkowej uczennicy. Nie spodziewała się, że pójdzie tak dobrze piątkowej uczennicy. No i była wyraźnie zawiedziona, że jej faworytce Asi nie poszło tak dobrze.

 

Po gimnazjum moje drogi z Asią się rozeszły. Mnie rodzice popchnęli do topowego liceum w Warszawie, ona wybrała jakieś inne topowe liceum, nawet nie pamiętam jakie, ale na pewno nie byłyśmy blisko siebie. Nasza przyjaźń zaczęła się rozsuwać. Pewnie jeszcze spotkałyśmy się gdzieś na ciacho i spacer na Śródmieściu, ale potem była cisza, nie było kontaktu. Jakieś 5 lat temu odezwała się do mnie na Facebooku i zaprosiła mnie na ślub. To było bardzo miłe. Zarzekałam się, że przyjadę. Potwierdziłam obecność, ale nie pojawiłam się. To ślubne zaproszenie to był ostatni raz, kiedy o niej słyszałam.

 

Nie wiem jak do końca spuentować tę historię. Wiem, że jako dorosła osoba nie we wszystkim chce być najlepsza. Nie wiem czy w ogóle chcę być w czymś najlepsza. Chcę po prostu robić to co lubię i obecnie mi się to udaje. Nie widzę przyjaźni, w której jest rywalizacja czy zazdrość, a przynajmniej nie permanentnie. Przyjaźń ma wspierać i podnosić, a nie umniejszać sobie nawzajem.

 

 

*Na potrzeby anonimowości zmieniłam imię w tej historii.

 

 

 

 

 

kontakt(at)katarzynatworzy.pl

© 2022-2024 Katarzyna Tworzy   |  Polityka prywatności | Regulamin sklepu